aaa4 |
Wysłany: Czw 15:29, 20 Lip 2017 Temat postu: |
|
-Kim wy jestescie? Kim...?
-Wiedzma z lasu. - Babunia Jagodka podniosla na niego oczy, ktore wydawaly sie odlane z plynnego zlota. - A co ci sie zdawalo, synku? Ale byla kiedys taka dziewczyna, ktora wybiegla z ojcowskiego palacu dla pojedynczej spiewki i spiewka porwala ja, poniosla goscincem jak przygarsc suchych lisci - na oslep, na zatracenie. Dawno, dawno temu. Zanim upadly rdzawe mury Stopnicy i dziki bluszcz zatanczyl w salach kopiennickich zamkow. Zanim Thornvelin powrocila z polnocy, z przeklenstwem bogini wypisanym na czole. A potem, synku - usmiechnela sie, a w zalamaniach i faldach jej sukni zarzyly sie i gasly drobne zlote iskierki - potem bylo juz po prostu za pozno, bo swiat zatrzasnal sie wokol niej i zadna powrotna sciezka nie prowadzila do palacu ojca. Ani jedna sciezka w calej polaci Gor Zmijowych, poniewaz ogien wygasl, a sciany wypalily sie az po fundamenty.
Minstrel cofnal sie o krok i wiedziala, ze musial znac te legende. Wszyscy ludzie w Gorach Zmijowych, i dalej jeszcze, az po polnocne krance Wewnetrznego Morza, znali legende o palacu utkanym z zywego ognia, a on byl bardem.
-Wiec nie mow mi, synku, o tym czego chcialam - dokonczyla bardzo cicho. - Ani co bylo trzeba. Nie masz o tym pojecia, synku.
-Jestes jego corka? Jestes corka...?
-Nie! - Polozyla mu dlon na wargach. - Nie wymawiaj jego imienia, nie tutaj.
-Opowiedz mi! - Palce minstrela zacisnely sie na jej nadgarstku. - O palacu z |
|