Forum 8 SDH Watra im Szarych Szeregów - witaj!
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Forum Forum 8 SDH Watra im Szarych Szeregów Strona Główna
->
cała reszta
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
WELCOME!!
----------------
Uroczyste powitanie :)
Drużyna
----------------
Sprawy Ósemki
Wszystko i nic
----------------
Ploteczki
cała reszta
Archifum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Czw 15:38, 20 Lip 2017
Temat postu: Manicure Ursynów
Minstrel podskoczyl jak dzgniety szpikulcem. Bialka jego oczu blysnely w ciemnosci, i przez chwile Babuni zdawalo sie, ze pierzchnie przed nia precz. Pohamowal sie jednak.
-Popatrzec przyszliscie? - zapytal schryplym glosem. - Nie dziwota. Wasza praca to wszystko, chcecie wiec jeszcze do syta napasc oczy. Tedy patrzcie. I radujcie sie - dodal, krzeszac nieudolnie ognia.
Babunia wykonala drobny gest i kaganek zaplonal niklym, blekitnawym plomyczkiem, dobywajac z mroku chuda, poznaczona swiezymi zadrapaniami twarz minstrela.
-Nie raduje sie - odpowiedziala powoli, przenoszac wzrok na obwiazana chustka dlon chlopaka. - Ani wczesniej, ani teraz.
-Macie mnie za glupca! - Zasmial sie cierpko. - Myslicie, ze nie wiem, kto ja na zamek sprowadzil? Ze nie mowila mi, co wam jasnie ksiaze pan winien, i jak go z pomoca Servenedyjek na tron sadzaliscie? Ze nie rozumiem, po coz rok prawie w zamku siedzicie, ocz z niej nie spuszczajac?
-Po coz? - spytala Babunia, choc zgadywala juz odpowiedz i cos ja zaklulo bolesnie w piersi na podobna niewdziecznosc.
-Zeby sie wam z garsci nie wymknela i precz nie poszla! - oznajmil triumfalnie wierszopisca. - A co! Mowila mi, wszystko mi mowila! O wiedzmie z lasu i ksieciu, co ja wciaz od zaklecia otumaniona w zamek poprowadzil i za zone pojal. Sowicie zescie, babo, zaplacili ksieciu za lyzke strawy i dach nad glowa. A ze przy tym jedno czy drugie zycie niczym slomka i trzaslo - furda my i te zycia nasze jak plewy znad ziarna wymiatane!
Babunia cierpliwie przeczekala tyrade.
-Ale przecie teraz jej w wiezy nie trzymam i pod
http://www.studiopantera.pl/manicure
szarmem nie dusze - rzekla wreszcie. - A nie zdaje mi sie, byscie dla dwojga konie siodlali.
-Bo juz raz ja zescie z zamku rodzicow w glusze wywlekli. Na glod, na poniewierke, na zatracenie. Wszystko zescie jej precz zabrali! Urodzenie, dostatek, imie nawet, bo przeciez ani kraju, ani rodziny swojej pomniec nie potrafi. To czego jeszcze chcecie? To niby dziw taki, ze sie was boi?
-Dziw, ze z wami uciec nie probuje. Toz sami spiewaliscie, ze milosc mocarz wielki, wszelkie przeszkody przemoze... A zdaje mi sie, ze wasza nie przemogla. I nie przemoze.
-Bo sie was Jaroslawna boi! Ksiaze precz pojechal, zebyscie nas tutaj mogli z cicha powyduszac, wy i to chamstwo uzbrojone.
-Glupis, synku. Aniscie z ta durna dziewka godni ksieciu do nog pasc i o przebaczenie prosic.
Chlopak targnal glowa, lecz wiedzma uciszyla go niecierpliwie.
-Dosc juz, synku, rzekles, ale zrozumiales niewiele. O Jaroslawnie, o ksieciu. Przede wszystkim o ksieciu. A skoros nie zrozumial, to milcz. I sluchaj. Bo dosc bylo takich, co ksiazeciu w glowe kladli, zeby dziewke z zamku wygnal, albo gdzie po cichu umorzyc kazal. Przychodzili do zamku, wrecz sie ofiarujac kark jej skrecic, czy trucizne w placku zadac.
Zobaczyla, jak minstrel poszarzal jak popiol, ale byla wsciekla i nie zamierzala przerwac.
-Tak, synku. Bez wiedzmy z lasu, bez
pedicure ursynów
zaklec zadnych. Wystarczylo rozkazac, czy nawet milczeniem przyzwolic, bo przeciez dosc bylo takich, co dla ksiazecej laski skreciliby kark cudzoloznicy.
-Lzecie! Lzecie podle!
-...a predzej jeszcze cudzoziemskiemu golodupcowi, co po ksiazeca wlasnosc siegal - ciagnela Babunia. - Wlasnie tak, synku. Po ksiazeca wlasnosc.
-Jest jego zona, nie koniem czy kawalkiem sukna!
-Nie wydarlbys ksieciu ani kobyly ochwaconej, ani szmaty starej, co nia w zamku garnki czyszcza! Ani nic innego. Bo taki w Gorach Zmijowych obyczaj, ze jak ktos na ksiazecy dobytek zanadto hardo napiera, to mu sie reke ucina, czasem razem z szyja. Wiec pomysl nad tym, synku, zanim dla pustej chwaly znow zaczniesz jaka pania zwodzic.
-Zaden dla mnie zaszczyt przymamic sobie zone ksiecia, co panuje nad przygarscia lysych szczytow i kierdelem sparszywialych owiec. I ktory kazal mnie na dziedzincu zadzgac, bo mu zona broni przystepu do loznicy!
-Tys, synku, glupszy jeszcze, niz sadzilam - skonstatowala Babunia. - Trzeba bylo sluzebnych pytac, czyli ksiaze do niej w ogole ostatnimi czasy chadzal. Zrozumialbys i to, czemu z zamku precz jechal.
-Zeby sie tym latwiej brytany z lancucha zerwac mogly - ciskal slowa piesniarz, zaslepiony w zlosci.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Programosy
Regulamin